reklama

Rzemieślnik. Autor. Mistrz. - Hitchock

zdjęcie: Rzemieślnik. Autor. Mistrz. - Hitchock / pixabay/393745
Alfred Hitchcock to z całą pewnością, obok Stevena Spielberga i Stanleya Kubricka, najbardziej znany i hołubiony reżyser partycypujący w hollywoodzkim systemie. Nawet ludzie minimalnie zorientowani w świecie filmu, czy nie znający twórczości anglika w ogóle, mogą kojarzyć jego nazwisko - częste zwroty typu: „Sam Hitchcock by lepiej tego nie wymyślił”, nie pozwalają, albowiem na wyrugowanie „mistrza suspensu” ze świadomości ogółu. Hitchcock to jednakże nade wszystko, najsampierw, świetny rzemieślnik formalny, którego „gramatyka” języka filmowego wciąż pozostaje pierwszej próby, i która motywuje kolejne pokolenia filmowców do tworzenia nowych dziełek.
REKLAMA
Trzęsienie ziemi

Jedną z kluczowych zasad obrazów Hitchcocka było ich rozpoczynanie się od tzw. trzęsienia ziemi, potem napięcie miało już tylko rosnąć. Anglik nie był rzecz jasna pomysłodawcą tego typu rozwiązania w dictum filmowym. W Cabirii z 1914 roku na przykład, klasycznym dziele kina niemego, jego reżyser Giovanni Pastrone, zaraz na początku filmu umieścił wybuch wulkanu Etna, a potem ukazał wrzucanie dzieci w płonący brzuch fenickiego bożka Molocha i przemarsz wojsk Hannibala przez Alpy. Ale to jednak Hitchock stał się jego najsłynniejszym propagatorem.

Jeden z najlepszych i najsłynniejszych obrazów Hitchcocka, a więc Zawrót głowy z 1958 roku, posiadający skądinąd niezwykłą jak na anglika, powolną  i oniryczną narrację, otwiera frapujący pościg na szycie dachu; szybki, precyzyjny, „odziany” wspaniałą partyturą Bernarda Herrmanna, od razu zwraca na siebie uwagę. Twórca Marnie miał mówić: „Film jest zły wtedy, jeśli ktokolwiek z publiczności chociaż na chwilę może odwrócić oczy od ekranu”. W przypadku wielu z jego obrazów z lat 50., i nie tylko, skutecznie udawało mu się zażegnywać tejże reakcji; dekada  lat 50. i początek lat 60. to boć właściwy okres sublimacji Hitchcocka. Choć przestały go interesować konteksty społeczne i kulturowe, nie tropił zmian obyczajowych - składniowe te można zaś dostrzec w jego filmografii z lat 40. - stał się niewymownie komplementowanym (nawiasem mówiąc zwłaszcza obecnie) mistrzem thrillera.

Zrealizowany w rok po Zawrocie głowy dla MGM fertyczny Północ, północny zachód należy do istotnych dziełek gatunku. Już rozpoczynająca film dynamiczna muzyka Hermanna, zawsze dobrze spajająca się z  porywającymi ujęciami z wyobraźni Hitchcocka, zwiastuje i buduje jego rześki ton oraz tępo. Nie inaczej jest z samą fabułą, która już na starcie wrzuca bohatera - klasyczny everyman, przypadkowo uznany za tajnego agenta CIA - w wir niecodziennych, grożących jego życiu wydarzeń.

Mistrz grozy

Element horroru jest obecny w filmografii twórcy Osławionej niemal od samego początku. Fabuła jego niemego dreszczowca kryminalnego Lokator z 1927 roku orbituje wokół seryjnych, cotygodniowych morderstw w Londynie; asumptem do realizacji obrazu była historia Kuby Rozpruwacza.  Między innymi dlatego, iż reżyser umiejętnie połączył w filmie wiktoriański melodramat z technikami ekspresjonistycznymi, pozostaje on jednym z najlepszych dzieł Hitchcocka w ogóle.

Gdy zaś w ponad dekadę później urzeczywistniał swój pierwszy hollywoodzki film, a więc Rebekę (1940), to właśnie dzięki wcześniejszy doświadczeniom, umiejętnie inicjował gotycki thriller jako istoty nurt hollywoodzkiego filmu. Podobnie do Lokatora twórca Sznura korzysta w nim, albowiem z estetyki niemieckiego ekspresjonizmu, i konwencji oraz ikonografii wyrosłej z literatury grozy a la Mnich, czy  twórczości Edgara Allana Poe.

Kordialnym horrorem Hitchcocka jest rzecz jasna Psychoza z 1960 roku. Znany nade wszystko ze sceny morderstwa pod prysznicem film wciąż pozostaje niezwykle świeży i fascynujący. Zrealizowany jako czarno biały, z udziałem ekipy partycypującej w tworzeniu serii telewizyjnej Alfred Hitchcock Presents - by obniżyć koszty produkcji, opiewa w intymność, która nadaje przedstawianej historii dodatkowej jakości. Najlepsza, i być może najstraszniejsza scena obrazu, opiewa w „zwyczajną” dysputę jego bohaterów - Marion Crane i Normana Batesa. Teoretycznie nie dzieje się w niej nic szczególnego, ale dialogi, montaż, ustawienie kamery powodują, iż włos jeży się na głowie.

Ironista

Suspens, napięcie, groza to słowa nierzadko przychodzące na myśl w kontakcie z twórczością reżysera Ptaków. Wynika to z jego bezbrzeżnie dużego kunsztu inscenizacyjnego. Jako że każdy z filmów Hitchocka - nawet słabszy - opiewa w co najmniej jeden czy dwa spektakularne wizualnie momenty, jak chociażby Urzeczona (1945), z zaprojektowaną przez Salvadora Dalego sekwencją snu, prawie zawsze warte są obejrzenia. Na dobitkę należy dodać, czy też podkreślić, iż każda filmowa wypowiedź anglika  niepozbawiona jest nuty ironii. Ten zaś element jest istotnym atutem prezentowanych przezeń historii. Powoduje, iż po czterdziestu latach od jego śmierci, one wciąż są żywe.
PRZECZYTAJ JESZCZE
pogoda Jedlina-Zdrój
-1.5°C
wschód słońca: 07:18
zachód słońca: 16:02
reklama

Kalendarz Wydarzeń / Koncertów / Imprez w Jedlinie-Zdroju