reklama
kategoria: Polityka
28 październik 2024

Prokuratura chce dożywocia dla głównego oskarżonego o zabójstwo małżeństwa Jaroszewiczów

zdjęcie: Prokuratura chce dożywocia dla głównego oskarżonego o zabójstwo małżeństwa Jaroszewiczów / fot. PAP
fot. PAP
W procesie m.in. o zabójstwo w 1992 r. b. premiera PRL Piotra Jaroszewicza i jego żony prokuratorzy zażądali dożywocia dla głównego oskarżonego Roberta S. Dla pozostałych dwóch kary: 7 i 5,5 lat więzienia, wskazując na potrzebę złagodzenia im kary w związku z ujawnionymi okolicznościami zbrodni.
REKLAMA

"Nie wszystkiego się dowiedzieliśmy z tego procesu, to nie ulega żadnej wątpliwości" - mówiła mec. Beata Czechowicz pełnomocniczka oskarżyciela posiłkowego Andrzeja Jaroszewicza, syna zamordowanego b. premiera.

Mec. Czechowicz oceniła jednak, że jej mocodawca (syn Jaroszewicza) dowiedział się o tym, "co chciał wiedzieć przez całe życie, kto zabił mu ojca". "W tym sensie ten proces realizuje ważne społecznie zadanie - daje bliskim odpowiedź na pytanie, w jakich okolicznościach stracili życie ich rodzice, dziadkowie, bracia, siostry. Jest jeszcze jeden ważny aspekt tej sprawy, że zbrodnię spotka kara" - mówiła.

W poniedziałek Sąd Okręgowy w Warszawie wysłuchał mów oskarżycieli w tym głośnym i zakończonym po ponad czterech latach procesie w sprawie jednej z najbardziej bulwersujących zbrodni początku lat 90. Piotr Jaroszewicz - premier PRL w latach 1970-1980 - zginął zamordowany wraz z żoną Alicją Solską-Jaroszewicz w domu w Aninie w nocy z 31 sierpnia na 1 września 1992 r.

Prokuratura informowała o przełomie w sprawie w 2018 r. Finalnie oskarżyła Roberta S. o uduszenie Piotra Jaroszewicza oraz zastrzelenie jego żony, a Dariusz S. i Marcin B. oskarżeni są o współudział w zabójstwie b. premiera. Wszyscy byli członkami tzw. gangu karateków, który w latach 90. dokonał kilkudziesięciu napadów rabunkowych.

Według prokuratury trzej mężczyźni dokonali napadu na posesję w Aninie, podczas którego mieli wspólnie zamordować Piotra Jaroszewicza, a Robert S. miał zabić Alicję Solską-Jaroszewicz. Robertowi S. zarzucono również zabójstwo małżeństwa S. w 1991 r. w Gdyni oraz usiłowanie zabójstwa mężczyzny w Izabelinie.

Dariusz S. oraz Marcin B. twierdzą, że byli na miejscu zbrodni. Konsekwentnie obciążali też Roberta S., podkreślając, że to on kierował napadem, a oni byli zwykłymi wykonawcami zadań.

W swojej mowie końcowej prok. Katarzyna Płończyk odniosła się m.in. do stanu prawnego z lat zabójstw objętych aktem oskarżenia i wskazała, że gdyby nadal obowiązywał, to Robertowi S. groziłaby kara śmierci.

"Jeśli akt oskarżenia zostałby skierowany przeciw Robertowi S. pod rządami Kodeksu karnego z 1969 roku, gdy obowiązywała kara śmierci, to zostałaby wobec niego ta kara orzeczona" - oceniła prokurator. Dodała, że "uważna lektura całości materiału dowodowego prowadzi do wniosku, że Robert S. w żadnym wypadku nie akceptował sytuacji, w której tracił lub nie potrafił uzyskać kontroli i przewagi nad ofiarą - był wtedy bezwzględny".

Odnosząc się do dwóch pozostałych oskarżonych, prok. Płończyk oceniła, że zasługują oni na zastosowanie nadzwyczajnego złagodzenia kary. "Bez wyjaśnień tych osób, sprawy objęte tym aktem oskarżenia pozostałyby niewyjaśnione, a rodziny nie poznałyby nigdy prawdy" - podkreśliła.

"Wyjaśnienia Dariusza S. i Marcina B. są spontaniczne. Nikt nie oczekiwał od nich wyjaśnień w ogóle, a tym bardziej wyjaśnień na określony temat. Samodzielnie dokonali wyboru i podjęli decyzję o zakresie swojej współpracy z organami ścigania" - mówiła prok. Płończyk. Wskazała, że np. nie obciążyli w tych sprawach Wojciecha K. - innego z członków grupy, o którym wiadomo, że posługiwał się bronią. Wojciech K. w 1994 r. podczas jednego z kolejnych napadów został zastrzelony przez broniącą się ofiarę.

W związku z tym prokurator zawnioskowała o karę łączną dożywocia dla Roberta S. obejmującą dożywocie za każde z czterech zabójstw i 15 lat więzienia za usiłowanie zabójstwa w Izabelinie.

Z kolei zdaniem mec. Czechowicz, wybór metody zabójstwa, jakiej podjęli się oskarżeni, "wskazuje na szczególne okrucieństwo". "Nie dajmy się zwieść pokornym postawom oskarżonych, zaprezentowanym na sali (...). Przez kilka minut, czując śmierć w ręku, kontynuowali swój czyn. Dziś chcą się zaprezentować jako mili panowie, którzy są niezdolni do takich zachowań" - powiedziała mecenas.

Stwierdziła również, że to Robert S. - "czy przyznaje to czy nie" - był pomysłodawcą tych napaści. "Miał w sobie siłę zabijać, był oczywistym liderem, inny go słuchali (...) To on zabił, co także pokazuje zdolność do tak drastycznych zachowań" - powiedziała.

Dodała, że nie czuje satysfakcji. "Panowie już są beneficjentami tego, że ten proces bierze swój finał przed sądem I instancji 32 lata od zdarzeń" - mówiła o oskarżonych.

"Ofiarami tego zdarzenia są nie tylko bezpośrednio pokrzywdzeni, którym odebrano życie. Ofiarami są ich bliscy, ale w jakimś sensie ofiarą jest całe społeczeństwo, które zmaga się z tą historią, z przeświadczeniem, że człowiek potrafi być taki zły" - zaznaczyła mec. Czechowicz.

Inny z pełnomocników bliskich ofiar zbrodni, których dotyczy ten proces - mec. Janusz Kaczmarek - mówił, że "ze 100 poszlak nie stworzy się dowodu, ale w tej sprawie mamy dowody, a ciąg poszlak ma charakter nieprzerwany". Zwracał także uwagę na duże podobieństwo zabójstw małżeństwa S. oraz Jaroszewiczów.

W poniedziałek jako ostatnia mowę wygłosiła wnuczka zamordowanego małżeństwa S. z Gdyni. Jak oceniła, nawiązując do kwestii dat powołań sędziów - "to nie ma znaczenia", czy w składzie sędziowskim zasiada osoba z nadania PiS czy nie. "To jest wszystko zupełnie bez znaczenia. Ja próbuję po prostu powiedzieć, że sędzia jest sędzią i sąd jest sądem i morderstwo jest przestępstwem, a morderca - zbrodniarzem, który nie ma prawa bezkarnie poruszać się na wolności" - podkreśliła.

Mówiła też, że przez 33 lata zastanawiała się, dlaczego to jej dziadków spotkał taki los. "Nie tylko dziadkowie zginęli, my też zginęliśmy po części. Zabito naszą radość, spokój i poczucie bezpieczeństwa" - powiedziała. Jak mówiła, wyobrażając sobie wygląd sprawców śmierci jej dziadków, to widziała "oczami wyobraźni bestie". "Zobaczyłam starszych, chudych, niskich panów skutych kajdankami" - mówiła o ławie oskarżonych.

"Dzisiaj kara śmierci już nie funkcjonuje. Z jednej strony myślę sobie, że szkoda. Z drugiej zaś, przychodzę tu od czterech lat i myślę sobie, że gdybym miała wnioskować o karę śmierci, to czym bym się różniła od oskarżonych" - pytała wnuczka zamordowanych S.

Kolejny termin sąd wyznaczył na 13 listopada. Wówczas ma wysłuchać mów końcowych obrońców oskarżonych i niewykluczone, że tego dnia mowy końcowe się zakończą. Możliwe jednak, że strony będą odnosić się do twierdzeń ze swoich końcowych wystąpień. Gdyby mowy końcowe miały się przedłużyć, sąd wyznaczył wstępnie dwa terminy zapasowe na 18 i 20 listopada.

Proces rozpoczął się latem 2020 r. Przez ponad rok przed sądem trwał etap szczegółowego wysłuchiwania oskarżonych i weryfikacji ich wersji zdarzenia. Następnie sąd przesłuchiwał świadków.

Sąd uchylił latem 2021 r. areszt wobec oskarżonych i uzasadniał to m.in. osłabieniem mocy materiału dowodowego. Z postanowieniem tym nie zgodziła się prokuratura i wniosła zażalenie. Sąd Apelacyjny w Warszawie utrzymał zaskarżone postanowienie, ale z przyczyn formalnych. "W ocenie Prokuratury Okręgowej w Krakowie powyższe stanowisko sądu II instancji jasno wskazuje na to, iż wysokie prawdopodobieństwo popełnienia przez oskarżonych zarzucanych im czynów nadal istnieje w realiach tej sprawy i nie uległo +osłabieniu+" - oceniała wtedy prokuratura.

Pierwotnie w sprawie Jaroszewiczów w kwietniu 1994 r. zatrzymano cztery osoby - Krzysztofa R. - "Faszystę", Wacława K. - "Niuńka", Henryka S. - "Sztywnego" i Jana K. - "Krzaczka". Zatrzymani od początku twierdzili, że są niewinni, a prokuratura bezzasadnie przypisuje im zabójstwo Jaroszewiczów. W 1998 r. Sąd Wojewódzki w Warszawie uniewinnił całą czwórkę z powodu braku dowodów - wnosiła o to nie tylko obrona, ale też oskarżyciel. W 2000 r. wyrok uniewinniający utrzymał Sąd Apelacyjny w Warszawie. (PAP)

autorzy: Marcin Jabłoński, Nina Leszczyńska

mja/ nl/ mrr/ amac/

PRZECZYTAJ JESZCZE
Materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazami danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez [nazwa administratora portalu] na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.
pogoda Jedlina-Zdrój
-1.1°C
wschód słońca: 07:18
zachód słońca: 16:02
reklama

Kalendarz Wydarzeń / Koncertów / Imprez w Jedlinie-Zdroju